To dość zaskakujący początek, jak na pismo o charakterze technicznym, ale i wydarzenia, jakie przeżywaliśmy wspólnie jako naród w pierwszej połowie kwietnia były wyjątkowe w naszej ponad 1000-letniej historii. Wyraz temu dawaliśmy w różnej formie, wielu z nas podjęło próbę pisemnego udokumentowania swoich myśli, a jedną z takich osób jest nasz współpracownik, Tomasz Hajduk, którego przemyślenia z tych dni zamieściliśmy na wstępie. A wszystko to za sprawą śmierci największego syna, jakiego wydał kraj nad Wisłą w swych dziejach. Syna, którego mądrość i charyzma w przewodzeniu Kościołem Katolickim przez ostatnich prawie 27 lat, zdobyły mu szacunek i docenienie wśród wielu narodów naszej planety, zarówno wśród ludzi wierzących, jak i niewierzących. W ostatnim okresie życia, Jan Paweł II własnym cierpieniem dał przykład pokonywania z pokorą wyroków opatrzności o sensie ostatecznym, pokazał jak z nimi się godzić, i jak godnie umierać. Ta jego ostatnia pielgrzymka, niosąca w sobie być może najważniejsze przesłanie jego pontyfikatu, przesłanie o godnym cierpieniu i umieraniu, które my współcześni w pogoni za dobrami, za tzw. postępem nade wszystko gdzieś zagubiliśmy, tracąc wszelako jedną z istotnych tajemnic człowieczeństwa. W tych dniach pełnych powagi i skupienia, nagle zaczęliśmy zadawać sobie pytania o sprawy ostateczne, o sens naszego ziemskiego bytowania, o cel tej danej nam tu i teraz wędrówki, którą każdy musi odbyć sam bez scenariusza i przewodnika, i z której przyjdzie się kiedyś rozliczyć przed majestatem najwyższym. Ta chwila ciszy, bez zgiełku jakże prymitywnych z tej perspektywy, atakujących nas zewsząd reklam rzeczy nieistotnych, bez potęgujących ten zgiełk polityków i dziennikarzy, była i należy mieć nadzieję, że będzie skutkowała rozsianymi ziarnami dobra w szerokim znaczeniu tego słowa. Przez wiele lat nasz Papież był wśród nas, przyzwyczailiśmy się do jego obecności, mniej wsłuchując się w kierowane przez niego do każdego z nas i do całych zbiorowości, wielkiej wagi ponadczasowe przesłania. Dopiero po jego śmierci, większość z nas zdała sobie sprawę z bolesnej straty, jaką ten fakt spowodował, szczególnie dla nas Polaków, niestety pozbawionych innych autorytetów tu i teraz. Czy jednak powinniśmy rozpamiętywać tę stratę, czy tego życzył sobie Ojciec Święty, zapewne zdecydowanie nie, jego życzeniem było i jest godne życie każdego człowieka z osobna, i całych narodów, wreszcie całej ludzkości. W tym miejscu chciałbym zacytować ostatnią zwrotkę "Trenu na śmierć Jana Pawła II", którego autorem jest znany marynista, profesora Andrzej Perepeczko :
Więc pozbądź się rozpaczy
Otrzyj łzy ze swych powiek
Chociaż dusza ci płacze
Ciesz się, że był wśród nas
CZŁOWIEK
Mam nadzieję, że Szanowni Czytelnicy wybaczą mi tych kilku refleksji i uwag, jakimi podzieliłem się powyżej, zamiast tradycyjnego omówienia zawartości merytorycznej zeszytu. Miejmy świadomość tego, iż spotkał nas szczególny przywilej życia w czasach, kiedy był wśród nas człowiek wielkiego formatu, autorytet moralny dla całej populacji ludzkiej, wielki syn polskiej ziemi.
